środa, 3 grudnia 2014

Rozdział 4

- Myślisz, że to zadziała, Avery?- spytała podekscytowana niebieskooka
- Nie mam pojęcia, ale zawsze można spróbować.- powiedziała blondynka. Kara wpisała koordynaty wirtualizacji. Weszły do skanerów po czym się zamknęły. Po kilku sekundach znowu znalazły się w tym samym miejscu, w tych samych ciuchach.
- Udało się! Kara, jesteś cudowna!- gratulowała brązowooka
- Wiem, wiem. Chodź idźmy może obejrzeć okolicę?-spytała długowłosa
- Chętnie.- i ruszyły przed siebie. Szły długo, aż w końcu zmęczone oparły się o drzewo i osunęły się na ziemię.
- Wiesz co? Twoi rodzice są cudowni.- zaczęła Avery
- Czemu tak myślisz?- spytała Kara
- Słuchaj, oni są dla mnie jak rodzice.. Jak moi prawdziwi rodzice. Opiekują sie mną.
- Wiem, ale..- nie dokończyła, ponieważ jakieś ,,coś" strzeliło w stronę Avery
- Nic Ci nie jest?- spytała podchodząc do dziewczyny.
- Nie, ale to było dziwne.- powiedziała patrząc na poruszające się stworzenie w oddali
- Co to może być..To wygląda jak fretka!- wydarła się brązowowłosa.
- To nawet nie jest podobne do zwierzęcia.- słusznie zauważyła blondynka. ,,Coś" podeszło do nich. I zaczęło strzelać. Dziewczyny niczego nie świadome nie zdążyły się obronić i wróciły z powrotem do normalnego świata.
- Byłyśmy tam dobre czterdzieści minut, a tak nas brutalnie powystrzelali.- powiedziała brązowooka siadając w skanerze.
- Dobre i tyle.. i tak musimy jeszcze wykonać zemst na Julianie i Anabell.
- Poprawiłaś mi humor.- powiedziała blond dziewczyna uśmiechając się złowieszczo. Wstały i ruszyły ku windzie.
---------------------------------------------------------------------------
- Gdzie wy byłyście?!- pytał się Adrian.
- No wiesz.. Tam i tam..- powiedziała Kara obojętnie
- Byłyście tam?- wtrącił się Daniel
- Nie.. Słuchajcie, szukacie przyjaciół? To idźcie gdzie indziej.- powiedziała Avery i ominęły ich.
- Ale oni są wkurzający!- odezwała się brunetka
- No co ty.. Co Julian teraz robi?
- Pewnie poobiednia drzemka.
- Bierzemy kosmetyki..
- Masz jakiś plan, Avery?
- Mam, oj.. na pewno nie będzie zły.- powiedziała ruszając brwiami. Zaczęły się śmiać.
-----------------------------------------------------------------------------
- Edwards, Jackson! Jak ja was dorwę!- wydzierał się nauczyciel na całą szkołę. I zaczął je szukać. Kiedy mężczyzna był odwrócony do nich plecami one uciekały ze swojej starej kryjówki, żeby znaleźć jakąś nową. Ale teraz im się nie udało
- Ale Julian.. My nic nie zrobiłyśmy!- wydarła się Kara
- A to co to..?- spytał
- Nie mogłeś tego zmyć przed szukaniem nas, tylko się tym chwalisz?- spytała Avery
- Tak się na was wkurzyłem, że nawet nie miałem czasu!
- No, ale jak my się wkurzamy to mimo wszystko jakoś zmywamy makijaż.
- Nie dyskutować! Do dyrektora, już.
-----------------------------------------------------------------------------
- Wiecie dziewczyny, ze za taki wyczyn grozi wam zawieszenie?- spytał pan Nathan.
- No, tak..- zaczęła blondynka
- A wy już robiłyście psikusy nie raz..
- Mimo wszystko. Jednak prosimy o drugą.. Albo trzecią.. albo czwartą sznase.- powiedziała Kara licząc na palcach.
- Widzicie dziewczyny. Już było tyle szans, że nawet wy nie umiecie tego zliczyć. Niestety nie obedzie się bez tego. Wybaczcie, ale jesteście zawieszone na miesiąc.
- Że na ile?- spytała niepewnie Avery, myśląc, że się przesłyszała
- Na miesiąc. Jak usłyszę o jeszcze jednym głupim dowcipie niestety, ale będzie wydalenie ze szkoły.
- No nie! Tak nie można.- bulwersowała się Kara
- Tak samo jak nie można poniżać innych, a teraz idźcie do pokojów. Jutro musicie opuścić szkołę na miesiąc.- powiedział dyrektor i wygonił nas za drzwi.
- Że co się przed chwilą stało?- spytała zszokowana blondynka
- Zawieszenie, na miesiąc..- brunetka powiedziała do siebie.- To koniec, rodzice mnie zabiją..
-------------------------------------------------------------------------------
Cześć.. Mamy taki krótki rozdzialik, ponieważ zauważyłam, że dawno nie pisałam, a bardzo wena mi dzisiaj sprzyja. Niestety nie mam pojęcia kiedy kolejny rozdział, ale myślę, że nie długo. Kara :)

niedziela, 19 października 2014

Rozdział 3

- Wow! Co to za miejsce?- fascynowała się Avery
- Wygląda jak.. komputer?- powiedziała brunetka
- Słuchaj, tyle to my wiemy.- zaczął Adrian.- Ale do czego to służy?
Michał usiadł na fotelu. Tak naprawdę Michał i Kara byli uczniami szóstkowymi.
- Idźcie się rozejrzeć. Ja tutaj popracuje i rozkminie co to jest.
- Jasne.- Powiedział Daniel. Podeszli do windy. Zjechali kilka pięter niżej.
- Znaleźliście coś?- spytał głos.
- Yyy..- zaczęła Avery.- I ty nasz słyszysz?
- Pewnie, więc?
- Tak znaleźliśmy.- Kara weszła w słowo Avery.- Jakiś włącznik czy coś.
- To dobrze, włączcie go. Nic tutaj praktycznie nie działa.- Avery podeszła do włącznika, ale ktoś złapał ją za rękę.
- A co jak to jest niebezpieczne?- spytał czarnowłosy.
- Danielu, wiem, że to wygląda dość dziwnie i ,,niebezpiecznie", ale ja lubie takie sytuacje.- wyrwała rękę z jego uścisku i włączyła. Całe pomieszczenie rozjaśniło światło.
- Uaa!- usłyszeli z głośników głos bruneta.- Znaleźliście coś jeszcze? Ponieważ coś sądzę, że to napewno do czegoś służy.
- Nie, ale idziemy szukać.- powiedziała długowłosa. Znowu weszli do windy tylko tym razem jedno piętro wyżej. Winda otworzyła się.
- Eee..?- Kara była zaskoczona tym co widziała.- To są trumny?- spytała niepenie.- Ale odjazd!
- Umiesz to obsługiwać?- spytała Avery
- Można spróbować.- powiedział Michał.- Kto pierwszy na ochotnika?
- Słuchaj są trzy.. trumny. Możemy wejść w trójkę.- powiedziała niebiesko oka.
- Nie sądzę..- powiedział blondyn. Kara spojrzała na nich z powątpieniem.
- Dobra, idźcie sobie. My pójdziemy same!- powiedziała Avery i razem z Karą weszły do ,,trumien". Zrezygnowani chłopcy wrócili na górę. Podeszli do Michała.
- Tylko nic nie popsuj.- powiedział czarno oki.
- Postaram się. Gotowe?- spytał brunet.
- Dajesz.- odpowiedziały jednocześnie dziewczyny. Złoto-srebrne trumny zamknęły się. Włosy dziewczyn zaczynały się unosić do góry. Zniknęły.
- Avery..Kara..jesteście?- spytał wystraszony Michał.
- Tak myślałem!- zaczął histeryzować Adrian.- Wiedziałem, że to się źle skończy!
- Nic nam je jest- usłyszeli głos brunetki.- i.. WOW.  To jest wirtualny świat!- palnęła.
Miała długie brązowe włosy za kolano z grzywką zasłaniającą pół twarzy. Ubrana była w czarną bluzkę z czaszką i krótkie mocno postrzępione spodenki. Miała czarne trampki z czerwono niebieskimi sznurówkami. Na jej głowie było też widać czarne uszka kota. Jej makijaż był dość mocny. Oczy były pomalowane czarną kredką i szarymi cieniami, usta miała pomalowane bezbarwnym błyszczykiem. Jej lewe oko przecinała czarna krzywa kreska. Paznokcie miała koloru czarno fioletowego.
Avery zaś miała krótką niebieską bluzkę z brzydkimi słowami i czarną spódniczke ledwie zasłaniająca uda. Miała czarne trampki z czerwonymi sznurówkami. Jej blond włosy opadały jej na lewe ramiono. Oczy były pomalowane czarną kredką, szarymi i czerwonymi cieniami a rzęsy lekko przejechane tuszem. Usta były koloru dojrzałych soczystych truskawek. Jej paznokcie były pomalowane na czarno niebiesko. Na jej lewej ręce była bransoletka w kształcie koła.
- Żyjecie?- spytał wystraszony Daniel.
- Tak, ale tu bombowo!- zawołała Avery
- Sprowadze was. Narazie koniec zwiedzania.
- No weź.- powiedziała kocica.
- Bez żadnego, ale!- i spowrotem pojawiły się w prawdziwym świecie.
----------------------------------------
Siedziały same w stołówce zajadając sałatkę owocową. Jak mogli je tak potraktować? Chociaż nie liczyły z ich strony na przyjaźń, to i tak myślały, że dadzą im sie rozejrzeć, chociaż 5 minut. Wtedy znajdowały się w jakimś dziwnym muejscu. Strasznie niebiesko. Przypominało to lodowiec.
- Słuchaj, trzeba jakoś nazwać to miejsceoraz ,,trumny"- zaczęła brązowo oka.
- Narazie nie mam ochoty o tym myśleć.- powiedziała brązowowłosa wyjadając arbuza z sałatki.
- Wiem, potraktowali nas nie tak jak powinni i nam za to zapłacą.- powiedziała i uśmiechnęła się złośliwie.- Umiałabyś nas tam wysłać?- spytała po chwili milczenia.
- No tak, ale to ta cała zemsta na nich?- spytała zdziwiona.
- Niee, na nich czeka coś specjalnego- teraz obie uśmiechały się złośliwie do siebie.
----------------------------------------
To już koniec rozdziału 3, ale spokojnie. Jutro kolejny, śmieszniejszy, bardziej akcjowaty xD

czwartek, 16 października 2014

Rozdział 2

Nastał dość ponury dzień nad internatem Kadic, ponieważ był to poniedziałek i dla tego, że na niebie pływały czarne gęste chmury i padał gęsty deszcz. Kara i Avery jeszcze smacznie spały chociaż było już dawno po szóstej. Pokój zamknęły na klucz, żeby nikt nie wchodził i ich nie budził, jak nasz kochany Julian. Ktoś zaczął dobijać się do ich drzwi.
- Jackson! Edwards! Natychmiast otwierać te drzwi!- krzyczał rozwścieczony wfista.
- Zara.-krzyknęła Avery i przykryła głowę poduszką.
- Ja Ci dam zaraz.- krzyczał.- Zaraz to my spotkamy się u dyrektora.- krzyknął dalej siłując się z drzwiami.
- Oj, daj spokój.- powiedziała Kara.- Zawsze tak wstajemy i jeszcze nigdy nie poszłyśmy nie spóźnione do szkoły. Więc daj spać!
- O nie, nie, nie! Wstajemy, otwieramy drzwi i idziemy do dyrektora.- mężczyzna usłyszał.. ciszę.- Licze do trzech. Jak nie otworzycie drzwi, będę zmuszony je wyważyć. Zrozumiano?!
- Jasne! Dawaj!- krzyknęła roześmiana Avery.
- Doigrałyście się.- powiedział i odszedł. Dziewczyny zaczęły się śmiać.
- Myślałam, że w nowej szkole w ogóle, ale to W OGÓLE nie będzie mi się podobać, ale jak widać, jest inaczej.- powiedziała Kara płacząc ze śmiechu.
- Zapowiada się świetnie spędzony dzień.- powiedziała i wstała z łóżka grzebiąc w szafie.
---------------------------------------------------------------
Wbiegły do klasy spóźnione na lekcje.
- Przepraszam za spóźnienie.- powiedziała Kara kładąc rękę na sercu.
- Pewnie Kara i Avery?-spytała matematyczka, wychowawczyni klasy.- Proszę usiądźcie.- powiedziała i wskazała dwa miejsca koło chłopaków. Avery usiadła koło tego blondyna, którego zaczepiła na korytarzu, a Kara koło bruneta. Dziwnie na nią patrzył.
- Co?- spytała kiedy miała dość jego wzroku na sobie.
- Wiesz, że jesteś cała czerwona od pudru?-spytał uśmiechając się widząc jej minę.- No tak, mówię serio, wyglądasz jak dojrzały czerwony buraczek.
- Za bardzo się śpieszyłam.- powiedziała oburzona.- Dzięki.
- Słuchaj, gościu. I co z tego, że jestem nie do końca pomalowana i mam zrobionego tylko jednego warkocza?!- syknęła Avery do blondyna. Miała jedno oko pomalowane cieniem i eyelierem, a drugie tylko cieniem, a włosy miała uczesane w jeden warkocz z prawej strony, a lewa była zupełnie rozpuszczona.
- Ja Cię tylko informuje jak jest.
- Ale ja nie potrzebuje twoich informacji. Dziękuję, sama bym się kiedyś tam.. zorientowała.- powiedziała i zaczęła rysować w zeszycie jakieś wzorki.
- Czemu jesteś taka nerwowa?- spytał. Olała go.
-------------------------------------------------------------------
- Zaczynamy?- spytała Avery czekając na Annabelle.
- Oczywiście takiego czegoś za nic nie przegapie.- odpowiedziała niebiesko oka. Blondynka wyszła zza rogu. Niczego się nie spodziewała. Smutne. Kiedy była blisko kolejnego zakrętu. Wyskoczyły dziewczyny rzucając w dziewczynę błotem. Zaczęły się śmiać.
- Nie daruje wam tego! Zobaczycie jeszcze mnie popamiętacie!- wrzeszczała.
- Jasne! Poczekamy!- krzyknęła Kara za odbiegającą zielono oką. Wszystko oczywiście widzieli trzej chłopacy, którzy prześladują je od początku kiedy to Avery ch zaczepiła.
- Co to w ogóle było?- spytał czarnowłosy chłopak
- Widzieliście to?- spytała Avery śmiejąc się.- Jej mina była komiczna!
- Ale wasze nie będą jak wszystko powie swojej matce.- powiedział blondyn.
- Jasne, narazie, nie zbyt się tym przejmuję.- powiedziała Kara
- Dobra, a.. może pójdziemy na spacer, żeby się lepiej poznać..?- spytał niepewnie brunet
- Niech będzie.- odpowiedziała Avery ,,niechętnie"

Szli przez park. Śliczne zielone liście drzew zachwycały Karę. Lubiła naturę i wszystko co z nią związane. Zauważyli stojącą niedaleko ławkę. Pozwolili, że by dziewczyny usiadły, a oni się po prostu oparli.
- A więc.. Jesteście z Polski?- spytał niepewnie Adrian.
- Ta, nic nadzwyczajnego.- powiedziała obojętnie Kara
- Zawsze takie jesteście?- spytał Daniel.
- Jakie ,,takie"?- spytała Avery
- No.. Wiesz.-zaczął
- Nie, nie zawsze, nie męcz się, zrozumiałam za pierwszym razem.
- Mam ochotę zrobić coś szalonego!- powiedziała długo włosa.
- Serio?- spytał Michał.- A co jeśli można wiedzieć?
- Widzicie to..- pokazała na wejście do kanałów.
- Więc.. Kto ostatnie, musi nieść mnie na rękach!- krzyknęła i pobiegła w stronę okrągłego przejścia, które szybko otworzyła i weszła do środka.
- Nie no ty to masz szalone pomysły.- powiedziała Avery, która weszła jako ostatnia.
- A ty masz pecha, bo mnie niesiesz!- krzyknęła i wskoczyła jej na plecy.
- Co to w ogóle za miejsce?- spytał Adrian
- Nie wiem, ale wygląda ciekawie.- powiedziała blondynka.- Jak z jakiegoś horroru czy coś.
- Idziemy dalej?- spytał Daniel
- No jasne!- szli tak jakieś 5 minut, aż doszli do długiej drabiny prowadzącej na górę. Wspieli się po niej.
- Stara fabryka, serio?- spytała zawiedzona Kara
- A co się spodziewałaś?!- spytała Avery.- Możemy zawsze sprawdzić co jest dalej
- Chodźmy.- powiedziała ciągnąc blondyne za rękę. Weszli do fabryki. Były trzy linki.
- Dobra dziewczyny, zjeżdżajcie pierwsze!- powiedział Michał.
- Tchórze!- krzyknęła Avery i bez wachania zjechała w dół, zaraz po niej Kara i chłopaki. Podeszli do windy.
- Myślicie, że działa?- spytał blondyn
- Trzeba zobaczyć.- powiedziała Kara i nacisnęła guzik. Winda ruszyła. Otworzyła się, a oni weszli do środka. Wjechali kilka pięter wyżej. Kiedy otworzyła się im oczom ukazało się coś niesamowitego!
---------------------------------------------------------------------------------
Hej! Tu Kara! Tak, mamy 2 rozdział! W końcu! Myślę, że się podoba. Akcja zacznie się dopiero w 3 rozdziale, pierwsza wirtualizacja i takie tam. Kara

sobota, 11 października 2014

Rozdział 1

Szły ścieżką prowadzącą do wielkiego budynku z cegieł, na którym był wielki napis KADIC. Bez krępowania otworzyły bramę szkoły i weszły do środka. Była przerwa, wszyscy uczniowie siedzieli na podwórku przyglądając się im uważnie. Bez większego zwracania uwagi ruszyły ku drzwiom budynku. Otworzyły je i weszły do środka. Po 10 minutach zbędnego chodzenia, uznały, że nie dadzą rady dojść do gabinetu dyrektora .
- Ej wy.- Avery zaczepiła trzech przechodzących chłopaków.- Zaprowadzicie nas do gabinetu dyrektora?
- Nowe?- spytał brunet z niebieskimi oczami
- Jak widać.- odpowiedziała ,,grzecznie" Kara.- A teraz bądźcie mili i nas zaprowadźcie..
- To wy narazie nie zachowujecie się miło, więc czemu my mamy?-spytał czarno włosy chłopak z podczarnawymi oczami
- Oh, po prostu nas zaprowadźcie.- powiedziała zrezygnowana Avery. Już nic nie mówiąc poszli pierwsi w stronę gabinetu, a dziewczyny szybkim krokiem ruszyły za nimi. Cała droga minęła w milczeniu. Bez dłuższego czekania weszły do gabinetu dyra nie mówiąc nawet zwykłego ,,dzięki".
Rozmowa z panem Nathanem trwała ponad pół godziny. Dostały wspólny pokój nr.16, oraz długą paplanine od Juliana. Kiedy mogły się spokojnie rozpakować odetchnęły z ulgą.
- Słuchaj.- zaczęła Kara.- Coś sądzę, że ta szkoła mi się spodoba.- uśmiechnęłam się złośliwie.
- Jasne. Jest tutaj tak dużo nowych.. ofiar.- powiedziała blondyna. Zaczęły się śmiać.
- Jutro trzeba iść do szkoły.- powiedziała zrezygnowana niebiesko oka.
- Oj jakoś przetrwamy do wakacji.
- Tak. I w końcu będziesz mogła spędzić więcej czasu z rodzicami.
- I rodzeństwem.
- Ah, twój brat jest taki przystojny.
- Żartujesz, nie?
- Nie..- powiedziała Kara robiąc słodką minkę. Avery dziwnie na nią spojrzała.- No jasne, że tak, co ty ze mnie robisz. No dobra, może jest ładny, ale.. NIE.
- Jasne, zakumałam.- powiedziała. Po czym usłyszały pukanie do drzwi. Do pokoju dziewczyn weszła jakaś dziewczyna z blond włosami i zielonymi oczami.
- Ekhem.-zaczęła Avery żucając się na łóżko po lewej stronie.- A pukać nie wypada?
- Cześć jestem Annabell.- przedstawiła się zupełnie olewając Jackson.
- Ale mnie nie obchodzi to jak masz na imie.- powiedziała długowłosa.- Moja przyjaciółka zadała Ci pytania, a ty ją zupełnie olałaś.
- Już widać, że się nie polubimy, ale mi na tym nie zależy.- powiedziała wnerwiająca blondyna.
- Więc, czego tu szukasz?
- Chcę was poinformować tylko, żebyście trzymały się z daleka od Adraina, Michała i Daniela.
- Od kogo?- spytała niepewnie Avery.- podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Od tych chłopaków którzy ,,pomagali" wam znaleźć gabinet dyrektora.
- To nie będzie żaden problem.- powiedziały razem Kara i Avery.
- Wiecie, sekretarka jest moją matką, zawsze mogę coś naściemniać jak zobacze was razem, wtedy załatwie wam szybką wizytę u pana Nathana.
- Którego zdania z ,, to nie będzie żaden problem" nie zrozumiałaś?- powiedziała Avery
- Mam was na oku.- powiedziała Annabell i wyszła z pokoju.
- Co za wstrętna dziewucha.- powiedziała Kara
- Wiemy, że ona idzie na pierwszy plan naszej zemsty.
- Jasne.-reszta dnia minęła spokojnie.
---------------------------------------------------------
Cześć tutaj Kara. Mamy kolejny rozdział. Myślę, że jest ciekawy. Postać Avery jest pożyczona z bloga http://opowiadaniakodlyokoavery.blog.pl Zapraszam do zaglądania na ten blog <3 .="" kara="" p="">

czwartek, 9 października 2014

Prolog

Był dość słoneczny poranek, ale dla duch dziewczyn był to znienawidzony dzień. Kara Edwards i Avery Jackson szykowały się na wyjazd do szkoły we Francji
- Avery! Gdzie jest moja bluzka!- krzyczała Kara.
- Nie wiem! Sprawdź w mojej szafie!- odkrzyknęła Avery
- Co ona robiła w twojej szafie?!- krzyczała kiedy kiedy znalazła bluzkę oczywiście w szafie blondynki.
- Oh, musiałam ją pożyczyć!
- Oj jak miło, że spytałaś.- powiedziała i zaczęła pakować resztę swoich rzeczy do walizki z Hello Kitty.- Avery, czemu się nie pakujesz?
- Nie śpieszy się. Zresztą samolot z Polski mamy dopiero o godzinie 12, a jest dopiero 7.
- To nie znaczy, że.. Nie ważne. Masz racje.- usiadła koło niej na kanapie. Włączyła laptopa, podłączyła go do telewizora i włączyła jakiś horror, który okazał się strasznie nudny i niestraszny. Po skończonym filmie uznały, że pora się zbierać, ale niestety Avery była jeszcze niespakowana.
- Mówiłam, spakuj się wcześniej, mówiłam, ale ty nic!- krzyczała na nią brunetka z długimi za kolana włosami.
- No dobra, weź się nie bulwersuj.- odpowiedziała brązowooka i zaczęła wkładać niedbale rzeczy do torby. Zbiegłyśmy szybko ze schodów.
- Mamo, tato. Jesteśmy gotowe.- powiedziała niebieskooka
- To świetnie. Rodzice Avery już się niecierpliwią, zresztą my też.-powiedział Michał, tata Kary. Avery wybiegła na zewnątrz gdzie czekali jej rodzice. Przytuliła się do nich. Jak ona ich dawno nie widziała. Wyjechali do Anglii do pracy i niestety nie mogli jej wziąć, przez co przez kilka tych miesięcy musiała mieszkać u Edwardsów. Rodzice dziewczyn spakowali ich bagaże do samochodu, po czym ruszyli na lotnisko.
- Mamo, tato, nie chce znowu się z wami żegnać, a co z moim rodzeństwem? Jak się czują?- zadawała milion pytań na sekunde. Po 2 godzinach jazdy, w końcu dojechali.
- Dozo baczenia skarbeńku.- mówiła mama do Kary.
- Nie rób mi obciachu.- powiedziała rumieniąc się ze wstydu.
- Dobrze, więc bądźcie grzeczne..- zaczęła mama Avery.
- Taa..- przerwała jej Kara.- Już to widze.- szepnęła do brązowookej i uśmiechnęła się złośliwie.
- Idźcie już dzieci, samolot zaraz wam odleci.- powiedział tata blondynki. Jeszcze raz się przytuliły do swoich rodziców i ruszyły w stronę kontroli bagażu.

Usiadły na swoich miejscach w samolocie. Od czasu do czasu obok nich przechodziła stewardessa z tacami, na których było jedzenia i picie. Presja była za wielka. Kiedy po raz kolejny przechodziła koło siedzeń dziewczyn, Kara podstawiła jej nogę, przez co upadek był gwarantowany. Pani blondynka spojrzała na nią swoimi dużymi oczami, które wydawały się mówić ,,Coś ty zrobiła, głupia dziewczyno". Przez to spojrzenie dziewczyny oczywiście zaczeły się śmiać. Miały nadzieje, że ten lot do Francji minie szybko. Nie miały już siły. Kara wyjęła z torby MP4 i zaczęła słuchać muzyki. Ta sama stewardessa, którą ,,poturbowała" brunetka coś do niej mówiła, ale ona nie zdawała się zbytnio tym przejmować. Avery zaś miała niezły ubaw z tej scenki. Resztę drogi do lotniska we Francji przespały. To była męcząca podróż.
------------------------------------------------
Cześć tu Kara. Postanowiłam założyć kolejnego bloga, tym razem z postacią Avery..( Mam nadzieje, że wciąż mam twoje pozwolenie, do skopiowania postaci?) Pierwszy raz pisze w takie perspektywie, więc opowiadanie jest nieudane.Wolicie jak pisze w takiej perspektywie jak na tym blogu http://kod-lyoko-opowiadania-kary.blog.pl
Czy racze tak jak teraz? Pierwszy rozdział pojawi się w sobote/ niedziele. Kara :)